Hyundai H350 – czy ma szansę na naszym rynku?

Źródło: hyundai.pl

Źródło: hyundai.pl

 

Rynek aut dostawczych z roku na rok robi się coraz bardziej atrakcyjny nawet dla producentów, których wcześniej na nim nie było. Czasami bywa też tak, że sprzedaż aut w tym segmencie ciągnie do góry w statystykach sprzedaży i wynikach finansowych całą markę. Spoglądając na nasze podwórko to doskonałym przykładem takiej sytuacji jest oczywiście Fiat – gdyby nie sprzedaż aut dostawczych przez Fiat Professional to jej sytuacja w Polsce byłaby dosyć mizerna. Widzi to Hyundai i pod koniec ubiegłego roku rozpoczął swoją ofensywę na rynku europejskim z nowym graczem – modelem Hyundai H350. Ciekawi mnie w jakim stopniu temu modelowi uda się podebrać klientów konkurentom takim jak Ducato, Master, Daily, czy Sprinter zarówno w Polsce, jak i na całym kontynencie.

Kilka podstawowych faktów. Tym, którym ten model wydaje się być trochę podobny do aktualnego Sprintera nie można odmówić racji. Pomimo tego wrażenia jest to jednak zupełnie nowa konstrukcja, choć fakt – projektanci chyba lekko zapatrzyli się na nowego Sprintera. Potencjalni użytkownicy powinni docenić fakt, że H350 będzie wyposażone w stosunkowo duży silnik o pojemności 2,5 litra. Czterocylindrowiec będzie miał dwa warianty – 150-konny z 373 Nm maksymalnego momentu obrotowego lub 170-konny z 422 Nm. Oprócz tego dostaniemy 6-biegową skrzynię biegów i napęd wyłącznie na tylne koła. Długość nadwozia wyniesie w zależności od wariantu 5,5 lub 6,2 m, natomiast rozstaw osi to odpowiednio 3435 lub 3670 mm.

Co mnie martwi to cena, która jest wyższa niż w przypadku włosko-francuskich trojaczków (Fiat Ducato, Citroen Jumper, Peugeot Partner), Renault Mastera, a trochę niższa niż Sprintera/Craftera. Konstrukcja wydaje się być sensowna, czego niestety nie można powiedzieć o ofercie handlowej. Hyundai na rynku dostawczaków to „marka bez marki” i jeśli ma się na nim przebić to musi się czymś wyróżnić, a tym czynnikiem raczej nie będzie cena. Z testów H350 wiemy już, że oferuje on bardzo dobrze pracującą i zestopniowaną skrzynie biegów – wszystkie biegi są dosyć długie. Inne zalety to przyjemnie rozplanowana kabina, a ponadto auto prowadzi się nadzwyczaj dobrze. Ale chyba największy plus nowego auta to warunki gwarancyjne jakie mają być oferowane dla tych samochodów. To trzy lata pełnej gwarancji mechanicznej – bez limitu przebiegu – w segmencie, gdzie przebiegi mogą dochodzić do 150.000 km rocznie. A do tego jeszcze producent oferuje 10 lat gwarancji na perforacyjną rdzę. Z tego co wiem to chyba żaden z dostawców samochodów dostawczych już obecnych na rynku nie proponuje nic podobnego. Przebiegi między wymianami oleju określono na 30.000 km lub dwa lata, co jest – w mojej opinii – grubą przesadą. Oleje są faktycznie coraz lepsze, ale sam zmieniałbym olej 2 razy częściej, niż zaleca producent.

Trochę martwi mnie też włoski silnik produkcji VM, który nie zachwyca kulturą pracy. Co do jego bezawaryjności, lub też awaryjności przyjdzie nam przekonać się dopiero za jakiś czas, ale przy takich warunkach gwarancyjnych nie powinno nas to szczególnie martwić.

Innym problem jest stosunkowo mały rozstaw osi i trochę dłuższa niż u konkurentów kabina, co praktycznie uniemożliwi wykorzystywanie podwozia do długich zabudów tzw. międzynarodówek (9,10 euro palet). Biorąc jednak pod uwagę wspomniane już 3 lata gwarancji bez limitu kilometrów to podwozie H350 będzie świetną ofertą pod np. małe chłodnie jeżdżące po całej Europie.

Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli zaprezentować Wam pierwszy test tego pojazdu.

hw102194

 

 

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim!

Komentarze do artykułu

Komentarze