Jak jeden mąż wszyscy się zgodzą, że Polska to dziwny kraj. Dotyczy to i motoryzacji. Volkswagen po aferze z oszukańczymi programami w silnikach diesla spodziewał się różnych perturbacji, ale chyba nie tego, że sprzedaż tych aut w Polsce wzrośnie (sic!). Cała afera w małym stopniu dotyczy dostawczaków, nie licząc w sumie ciężarowego Amaroka. W małym innnym dlatego, że na Polskim rynku nie przyjął się promowany przez tą markę „dawnsaizing”. Nie przekonał nas Crafter z 2 litrowym silnikiem.
Przypominamy tą sprawę ponieważ koncern Volkswagena rozpoczął w Europie kampanie serwisową zw. z doprowadzeniem do poprawy czystości spalin samochodów z silnikiem EA189. Zaczyna się ona właśnie od jedynej tu ciężarówki tj. 2 litrowego Amaroka. Co ciekawe w Niemczech kampania odbywa się pod ścisłym nadzorem KBA tj. Federalnego Urzędu ds. Ruchu Drogowego. Co ciekawe potwierdził on że zmiana oprogramowania pozwoli przy zachowaniu parametrów silnika taki jak zużycie paliwa, osiągów czy poziomu hałasu, spełnić normy którym do tej pory te silniki nie potrafiły sprostać. Cóż. Niestety wychodzi na to, że po prostu samochód nie robi się dziś „lepszy” od ciężkiej pracy inżynierów tylko wystarczy zatrudnić lepszego informatyka. Po Niemczech akcja obejmie też inne kraje i też podobno będzie się to działo w porozumieniu z odpowiednimi urzędami każdego z krajów.
Jeszcze jedna dygresja. Zaraz po aferze media szumiały, że pewnie i inne marki mają coś za uszami. Jakoś cisza. Czyli nie każdy poszedł na skróty jak zrobił to VW. Na całe szczęście nie każda marka idzie jak VW w dół. Choć za chwilę nie ma być Boxera czy Jumpera z silnikiem większym niż 2 litry to na szczęście np. Hyundai wprowadził nowego dostawczaka z 2,5 litrową jednostką. Rynek motoryzacyjny zmienia się i choć wielu dziennikarzy czy klientów nie widzi nic lepszego od Passata w TDI’ku to jednak i np. Kia Optima czy Renault Talisman oferują coś więcej niż nowy kształt lamp.
Zdjęcia zaczerpnięto z volkswagen-commercial.com.au