Ani współpraca polskich europarlamentarzystów, ani rumuńska prezydencja nie zdołała powstrzymać potencjalnie niekorzystnych zmian w przepisach transportowych przegłosowanych dzisiaj przez europarlament.
Nie oznacza to automatycznej zmiany przepisów. Po pierwsze głosowanie zostanie zaskarżone przez naszych polityków do unijnego Trybunału Sprawiedliwości jako niezgodne z zasadami obowiązującymi w parlamencie europejskim. Po drugie, nowe przepisy muszą być skonsultowane z każdym z krajów Unii. Dopiero wówczas mają szansę na obowiązywanie. Co więcej. Dopiero wtedy poznamy ich ostateczny kształt.
Już teraz jednak wiadomo że chodzi o to by pełne odpoczynki (45 godzin) odbywały się w hotelu lub miejscu zamieszkania kierowcy, a skrócone na parkingach które będą musiały być wyposażone w toalety, prysznice i zaplecze gastronomiczne. Mają być też obowiązkowe zjazdy do kraju zarejestrowania ciężarówki maksymalnie co 4 tygodnie na minimum 60 godzin. Do kontroli mają być wykorzystane min inteligentne tachografy. Czyli jak widać przepisy te nie powinny uderzyć w mały transport. Jeśli gdziekolwiek słychać o pomyśle wprowadzenia licencji transportowej na małe to mówi się o latach 2024-2025.
Warto zaznaczyć też , że regulacje te nie mają nic wspólnego z europejskim „wolnym” rynkiem i zostały przegłosowane pod politycznym naciskiem zw. zawodowych z Francji czy Niemiec. Nie są one też na tyle duże by jakoś radykalnie wpłynęły na dobre firmy transportowe.