Za chwilę w Unii mamy i dla busów normę emisji Euro 6. Jednak jak się okazuje to Amerykanie ciągle przodują w dbaniu o czystość tego co wydobywa się z rur wydechowych. Przodują nie tylko dlatego, że mają ostrzejsze (zależne od stanu) normy emisji, ale także dlatego, że nie tworzą „martwych” przepisów, których nikt nie weryfikuje. Tam można być pewnym, że prędzej czy później, każdy pomysł na ich obejście wyjdzie. Widocznie szefowie VAG-a mieli nadzieję, że im się uda. Nie udało się.
W zeszły piątek Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska podała informację, że w Volkswagen montował w swoich dieslach specjalne oprogramowanie, które inaczej sterowało silnikiem na drodze, a inaczej w trakcie obowiązkowych w stanach testów (sic!). Dzięki temu auta zachowywały się na drodze o 40% lepiej niż gdyby jechały na parametrach pracy ustawionych pod test. Koncern potwierdził, że „problem” dotyczy około 500 tys. samochodów sprzedanych w stanach. Sprawa dotyczyć może jednak nawet 11 mln. aut sprzedanych na całym świecie. W związku z tym oszustwem stracił pracę już prezes koncernu, a akcje VAG spadły o ponad 30%.
Sprawa oczywiście dopiero się zaczyna. Rządy Włoch, Francji i Korei Południowej zapowiedziały już kontrolę VW na swoich rynkach. Czyli Fiat, PSA i Renault, czy Hyundai-Kia działają ;-). Trudno jednak nie popierać tych akcji skoro naprawdę ciężko uznać to co robił VW za uczciwą konkurencję.
Sprawa wg VAG dotyczy silników o oznaczeniu EA189. Poniżej obrazowo przedstawiona produkcja wszystkich silników VW na świecie. Warto sprawdzić czy nie mamy pod maską EA 189.
Może okazać się, że VW podejmie rzeczowe kroki zw. z tymi silnikami i warto trzymać rękę na pulsie. Sprawa dotyczy min. samochodów z silnikami diesla:
Jetta, 2009 – 2015; Beetle 2012 – 2015; Audi A3 2010 – 2015; Golf 2010 – 2015; G Passat 2012 – 2015
Jak widać nie ma naszego ulubionego Craftera :-). Warto może przy tej okazji wspomnieć, że cała sprawa nie do końca jest zaskoczeniem dla prawdziwego busiarza. Przecież to własnie VWej jako pierwszy ograniczył się do montowania w swoich busach max. silnika 2.0 (Crafter) i jako pierwszy wprowadził w tak małym aucie AdBlue (Transporter). Wynika z tego, że koncern miał problem ze spełnieniem coraz to bardziej wyśrubowanych norm.
Podsumowując nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Może jeśli okaże się, że po prostu nie da się dalej, w nieskończoność śrubować tych norm dla silników spalinowych i w końcu doczekamy się silnika na wodę ;-).
Ps. Crafter ze zdjęcia ma o ile pamiętam jeszcze silnik 2,5… czyli „stary”, dobry motor bez kombinacji ;-).