Z początkiem roku Volkswagen wprowadził na rynek nowy model Craftera. Wg producenta miał to być przełom w dostawczakach. Wybór modeli, rozwiązania znane wcześniej tylko z osobówek, funkcjonalność, komfort to miały być atuty nie do przebicia przez konkurencję, która „tylko” modyfikuje stare konstrukcje. I co?… i nic. Samochody sprzedawały się mówiąc delikatnie średnio i trudno było zauważyć Nowego Craftera na polskiej drodze. Po części dlatego, że jako nowość dobrze sprzedawał się na zachodzie i na polski rynek „nie wystarczyło”. Jednak to przede wszystkim wysoka cena powstrzymywała klientów przed zakupem auta, które w sumie nie zapracowało sobie ostatnio na dobrą opinię. Głównie oczywiście za pierwsze na rynku tak małe silniki i AdBlue.
Teraz się to zmienia i to radykalnie. Po pierwsze w tym roku musieliśmy się przyzwyczaić, że busy mają silniki 2 – 2.3 litra. Wyjątkiem jest właściwie tylko Iveco, ale ta już praktycznie typowa ciężarówka nie każdemu odpowiada. Po drugie polski importer VW z Polski (bo przecież Crafter produkowany jest w Polsce ;-)) obniżył ceny. I co? No i mamy na drogach pierwsze międzynarodówki i lawety na Crafterze.
Nie pokusiliśmy się o test Mastera, Ducato czy Daily bo na tych autach busiarze zjedli zęby, lub opony zdarli więc nic nowego byśmy nie wymyślili. Pokusiliśmy się jednak na Craftera.
Nie ma jeszcze chyba w sieci dealerskiej międzynarodówki demo. By ocenić podstawowe cechy VW musiał nam wystarczyć mały furgon użyczony nam przez dealera volkswagena – firmę Motorpol z Wrocławia. Tak więc na tapecie mamy furgona z silnikiem oczywiście 2.0 TDI (innych nie ma) o mocy 140 KM (są jeszcze 102 i 177 BiTurbo) z rozstawem osi 3640 mm (pod zabudowy mamy też jednak i 4490 mm). Nasz samochód to oczywiście pojedyncze koła z tyłu. Crafter jak to Crafeter oferowany jest w wariantach do wyboru do koloru. Napęd na przód lub na tył no i na obie osie. Z tyłu pojedyncze koła (DMC 3,5 lub 4 Tony), lub podwójne (DMC nawet 5,5 Tony).
Wracamy na naszego blaszaka. Po pierwsze auto jest po prostu ładne. Widać, że to nowa konstrukcja i stylistycznie nadąża za osobówkami. Fajnie zaprasowane krawędzie, duży grill, duże lampy. Po prostu aut się podoba. Co w środku? No właśnie. Tam mamy to co na zewnątrz, aż do przesady. Wszędzie gdzie się udało są krawędzie i ścięcia. Wszytko przejrzyste do bólu. W sumie jednak czy nie powinno być tak w aucie użytkowym. Takie właśnie 100% VW. Bez polotu i udziwnień, ale praktycznie i się nie znudzi.
Testowany blaszak to jedno z pierwszych aut które trafiło na polski rynek. Nie ma więc wielofunkcyjnej kierownicy która jest na dziś standardem. Reszta już jest taka sama jak w obecnie oferowanych autach. Czyli w jednym zdaniu. Jest wygodnie i funkcjonalnie. Samochód oferuje wygodną pozycję, fajny fotel, dobrą widoczność. Nie wiem czy to komplement (będzie się powtarzał) – jest jak w osobówce ;-). Warto tu zaznaczyć, ze VW oferuje fotel nie tylko bujany. Czyli amortyzowany jak w Masterze czy Ducato, ale także z opcją masażu i dwoma podłokietnikami. To naprawdę może się przydać, a przy dzisiejszych promocjach podwozi pod międzynarodówki czy lawety cenowo nie zabija ;-). Coś więcej w
środku? Ilość schowków godna Mastera. Stolik po położeniu środkowego fotela jest. Trochę rozczarowuje „małe” radio, ale w sumie nawigację i tak warto kupić oddzielnie ;-). A ha. Nie wiem do końca czy to wina „starej” kierownicy, nie wielofunkcyjnej, ale chyba to jedyny element z wnętrza, który nie do końca przypadła nam do gustu. Po prostu kierownica Mastera lepiej nam leży. Pamiętajmy jednak, że VW ma wspomaganie elektryczne i naprawdę czuły układ kierowniczy. Skręca się, aż za dobrze. Co więcej mamy prawie w każdym dziś oferowanym podwozi Line Assist, a możemy mieć asystenta parkowanie, a nawet system wspomagający manewrowanie przyczepą.
Posiedzieliśmy. Jedziemy. No i tu znów wracamy do stwierdzenia „jak osobówce”. VW popracował nad swoim TDIkiem i jest w miarę cicho. Ok silnik rozgrzewa się trochę dłużej niż np. w Masterze i nie wiedzieć czemu przy zimnym działał nam system Start-Stop to jest w miarę cicho. Trudniej się rozmawiało dopiero tak przy 120-130 ale przecież tyle międzynarodówki nie jeżdżą no i z kim rozmawiać? Radio można zrobić głośniej ;-).
Zbyt mało km przejechaliśmy i był to mały furgon by obiektywnie ocenić zawieszenie. Mimo braku ładunku auto nie bujało na zakrętach i może z powodu braku obciążenia trochę za bardzo skakało na hopkach. Założyć można, że komfortowy fotej, dodane poduszki zawieszenia no i 100% Volkswagena powinno i w podwoziu dać dobre warunki prowadzenia.
Co do spalania to musimy wierzyć na słowo komputerowi i innym, że furgon pali faktycznie nie dużo i mieści się w tzw. ruchu mieszanym w 10 -11 l. Wspomógł nas tu jednak Rafał z firmy Speed Car, który już jeździ Crafterem 10EP. Cytując „spalanie, dodam ze latamy tylko na Szwecję i czasami na Rumunie w graniach 12 litrów, załadowany oczywiście, a w Szwecji zawsze wieje i zawsze się jedzie pod wiatr ;-)„ Wychodzi na to, że i tu Crafter nie ma się czego wstydzić.
Podpytaliśmy Rafała jak radzi sobie te 2 litry. Bo niby to 177 KM, BiTurbo i 410 Nm, ale jednak 2 litry, a dokładniej 1968 cm3. Okazuje się, że jakoś sobie radzi. Jak stwierdził Rafał „nie jest to V6 ze Sprintera (bo takim czymś alternatywnie jeździ), ale wystarczy zredukować na 4 i pod rumuńskie górki wjedzie.”
Jak już jesteśmy przy opinii Rafała ze dwa cytaty:
„- kabina Craftera ogromna przestrzeń w kabinie również sprinter się chowa bo jest w nim ciasno fotel kierowcy zajebisty nie mamy takiego w zadnym aucie „ – a tak jak pisałem mają i Mastery i Sprintery jeszcze.
„ – zawieszenie jest tez dość dobrze dobrze znosi dziury zakręty, światła led zajebiste, lepsze niż bixenon w sprinterze jedynie brakuje pojedynczego fotela pasażera” – tu się zgadzamy z Rafałem. Podwójny fotel pasażera w międzynarodówce to tylko strata miejsca.
Podsumowując VW Crafter lub bliźniaczy MAN TGE to nowi gracze na rynku busów. Przy porównywalnej do Mastera czy Ducato cenie mogą znaleźć chętnych to spróbowania czy 2 litry to wystarczy? Owszem. Wielką na dziś niewiadomą jest awaryjność tego silnika. Tego jednak nie wie nikt i nie będziemy nawet próbować wróżyć czy to silnik ciągle taki sam jak w Passatach czy jednak trochę lepszy? Dopracowany? Zobaczymy.
Jeszcze jedna uwaga na koniec. Dziś w dobrej cenie kupimy Craftera jeśli będzie to międzynarodówka, laweta, albo gdy mamy umowę na usługi kurierskie. Samochód ten wydaje się jednak bardziej naturalną konkurencją dla Sprintera, który bryluje jako chłodnia czy kontener u rzeźników i piekarzy. Czemu tam volkswagen nie uderza? No cóż.. Międzynarodówka uber alles :-).
Artykuł powstał przy współpracy z firmami: Motorpol, Speed Car (Rafał Gesiarz), edostawcze.