Karetka to też bus?

Wspominając o szkoleniu kierowców karetek w Krapkowicach przypomnieliśmy, że przecież i ten typ/zabudowa samochodu to też Bus :-). Postanowiliśmy przyjrzeć się tym sprzętom jeżdżącym po polskich drogach.

Okazuje się, że przekrój podwozi, a właściwie blaszek wykorzystywanych do zabudów tego typu jest praktycznie pełny. Jeśli chodzi o te większe ambulanse tzw. typ C wg. PN EN1789 tą są to oczywiście Mercedesy Sprintery, Renault Master czasami trojaczki z PSA.

W sumie to zrozumiałe. Samochody w wersjach typu L3h2 są podobnej funkcjonalności i posobnie sprawdzają się w mieście. Oczywiście dobrze jeśli mają mocny silnik, ale przecież i Ducato, i Master, i Crafter to jakieś 170 KM. Trochę mniej ma Boxer czy Transit, ale i 163 KM powinno dać radę. Ważniejsze jest by kierowca mógł się skupić na szybkiej jeździe. Czyli przydaje się tu automat. Najlepsze są aktualnie w Sprinterze czy Crafterze (w Fordzie już niedługo). To powinien być pierwszy wybór. Co ważne wyższa cena nie powinna tak mocno decydować bo czy furgon kosztuje 100 czy 120 tys. zł brutto (służby medyczne nie rozliczają VAT-u) nie jest tak znaczące przy fakcie, że kompletnie wyposażony ambulans to kwota od 400 do 500 tys. zł.

No właśnie. Kompletnie wyposażony. Pomijając koszt takiego wyposażenie musi być ono solidne, bezpieczne i trwałe. Z tym zgodzi się każdy. Tylko,  że takie wyposażenie musi ważyć. Standardem, a można przyjąć, że i większość karetek „na pusto” waży powyżej 3,5 tony (sic!). Gdzie kierowca? Ratownik? No i pacjent. To kuriozum powoduje, że jak się „Policjant” zdenerwuje na pogotowie to z marszu może zabrać dowód rejestracyjny. Tak. Zabrać dowód, bo przecież nie wyładują z karetki łóżka, czy butli z tlenem. Specjalnie piszę „Policjant” w „” bo  jednak nie wyobrażamy sobie by w ten sposób osłabić i tak nie koniecznie najlepiej wyposażone służby ratownicze.

Niestety zdarzają się takie przypadki. Jakiś czas temu policja we Wrocławiu „aresztowała” za ciężką karetkę… był szum w mediach i cisza. Zamieciono problem pod dywan.

Wiadomo więc dlaczego nie jeżdżą po polskich drogach karetki jak w stanach. Duże kontenery na pewno byłyby wygodniejsze dla ratowników a i sprzęt byłby lepiej dostępny. Wydaj się, że można by jednak do budowy karetki wykorzystać zabudowy platformy. Niski próg załadunku. Wygodna jak w kontenerze przestrzeń no i ładowność zbliżona.

Co jednak z tego najważniejsze? Po prostu to, że te busy często ratują nasze życie i naszych bliskich. Uważajmy na drodze, miejmy oczy wokół głowy, a nie w ekranie smartfona. Pamiętajmy, że korytarz życia nie jest nim tylko z nazwy.

Obyśmy karetki podziwiali tylko z zewnątrz.

Redakcja.

Zdjęcia min z portalu czerwonesamochody.com – polecamy miłośnikom służb ratowniczych

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim!

Komentarze do artykułu

Komentarze